Zaufaj mi, jestem ekspertem! Po co mi instrukcja?
Czy instrukcje w produkcji mają sens?
Od kiedy mamy coraz więcej wszelkiej maści sprzętu ułatwiającego pracę i życie, posiadamy „tony papierów i tony analiz”, czyli instrukcje obsługi. Zaczynają one zawierać ekstremalne ilości stron, które przebijają w ilości słów powieści Tolkiena. Próba wyjaśnienia w nich wszystkiego kończy się tym, że 80% osób przestaje czytać je już na pierwszej stronie :). Zresztą i ja tak postępuje. Czytam najczęściej to co jest wyróżnione w tekście (ile z Was zwróciło uwagę na wyróżnione elementy artykułu zanim zaczęliście czytać? Ilu z was najpierw zwróciło uwagę na zdjęcia?).
Wyjątkiem są instrukcje obrazkowe przy montażu mebli Ikea (oczywiście znajdą się eksperci, którzy składają swoje własne wersje mebli, o czym można poczytać na stronie ikeahacers). Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego akurat je czytamy? Odpowiedź jest prosta. To uniwersalny i łatwy do zrozumienia język obrazkowy, co więcej nie potrzeba różnych wersji językowych i można je używać w dowolnym kraju. Jest krótka, zwięzła i na temat. Prosta, przejrzysta i łatwa do zrozumienia dla wszystkich. Dlaczego więc nie wykorzystać takiego rozwiązania w ramach programu „best practice” na wydziale produkcyjnym?
Instrukcje proste, przejrzyste i dostępne w każdym momencie? Czemu nie? Możemy zamienić wersje papierowe na wersje elektroniczne, dodać do tego zdalny dostęp z urządzeń typu smartphone, tablet, terminal lub komputer. Zmiany wersji stają się o wiele prostsze (nie trzeba drukować dokumentów, przemierzać setki działów firmy informując o zmianach i wkładać do nieskończonej ilości segregatorów nowych). Idąc dalej, można zamienić obrazki w instrukcjach – na filmy, animacje lub informacje głosowe. Czas na zmiany! Czas na nowe przemyślane instrukcje! Maksimum zrozumienia, minimum czytania i analizowania.
Wersja skrócona :
- Nikt nie czyta długich tekstów.
- Wszyscy wolą obrazkowe instrukcje.
- Większość zwraca uwagę na wyróżniony tekst.