Magazyn przyprodukcyjny surowców. Pomoc czy utrapienie?
Magazyn przyprodukcyjny według definicji, jak nazwa prosto wskazuje, wspomaga logistykę działu produkcji. Taki obiekt magazynowy jest ogniwem pośrednim w dostawie surowców i jako podsystem buforowy, umieszczany na wejściu systemu logistycznego przedsiębiorstwa, ma sprzyjać przede wszystkim stabilizacji procesów produkcyjnych i zachowaniu ich ciągłości. To produkcja w zakładzie gra zazwyczaj pierwsze skrzypce, a magazyn ma ją sprawnie wspomagać. Zdarza się jednak często, że magazynowi przyprodukcyjnemu nie poświęca się należytej uwagi.
Rejestrowana skrupulatnie produkcja i jej produkty muszą być zasilane w surowce. Produkcja wie, że „magazyn podstawia” i to wystarczy. Tak, jakby z czarnej dziury wyłaniały się palety wprost na linie produkcyjne. Czasem nie w tych ilościach, czasem nie tego rodzaju, co potrzeba, ale powinny się wyłaniać. Sytuacja nie jest dramatyczna, gdy produkcja pracuje w systemie „push”, czyli „na magazyn”. Działa wtedy na tych samych komponentach, produkując tak długo, jak długo dostępne są zasoby. Najczęściej jednak zakłady działają według zasady „pull”. Jest to metoda „na zlecenie”, uzależniona od pojawienia się konkretnego zamówienia, często produkcja małoseryjna i zindywidualizowana. W takim przypadku jest oczywiste, że nie możemy sobie pozwolić na trzymanie, niezależnie od harmonogramu produkcji, wszystkich surowców na stanie. Załóżmy, że system obsługi zleceń, zamówi surowce na czas. Stoją już w magazynie, gotowe, aby wejść na linie produkcyjne. – W jakich ilościach? – W niezbędnych! – Czyli jakich? – Produkcja decyduje o ilości 5 palet. Dlaczego jednak nie 6 palet, albo nie 4? Nie wiadomo – decyduje o tym produkcja. Gdyby firma wsparła produkcję informatycznym systemem zarządzania, znana by była magazynowi konieczna, stała (!) liczba komponentów niezbędnych do rozpoczęcia zlecenia. Pod zatwierdzony przez logistyków harmonogram oraz dzięki zdefiniowanej recepturze (sposobie) produkcji można precyzyjniej planować zasoby, co wprowadza większy ład w pracy magazynu.
Osobną kwestią jest pytanie, czy takie wydania surowców warte są papierologii? Przecież to jedynie przesunięcie wewnątrz firmy, a w firmie nic nie ginie. Jeżeli będzie za dużo o jedną paletę, to dokona się przesunięcia na inną linię albo zwróci do magazynu. Czarna dziura magazynu surowców rośnie w siłę, karmi się chaotycznymi wydaniami, błędnym podstawianiem nośników na linie produkcyjne i ogólnym brakiem wymiany dokumentów. To, co mogłoby umożliwić bardziej transparentne relacje surowców, to pełne odzwierciedlenie ich przesunięć między produkcją a magazynem w systemie informatycznym, dostępnym wszystkim uprawnionym użytkownikom. Zastosowana technologia automatycznej identyfikacji pozwoliłaby na lokalizację wybranych surowców oraz określenie ich ilości.
Bez rejestracji wydań nie wiadomo kto bierze odpowiedzialność za podstawienie niewłaściwych komponentów na linię, dlaczego tak wiele z nich jest rozpakowanych i co z nimi zrobić? Odstawiona „na chwilę” pod ścianę paleta może tam stać, aż do następnej kontroli zasobów, przez co koniecznością stają się częste inwentaryzacje stanów. Dobrze, jeśli w tym chaosie jest przynajmniej jeden pracownik, który potrafi, mniej lub bardziej sprawnie, nad wszystkim zapanować. Ale pracownicy magazynowi pracują np. do godziny 16-stej, podczas gdy produkcja działa zazwyczaj w trybie całodobowym i o godzinie 22-giej nie ma już do kogo się zwrócić o zasilenie w surowce. Pracownik produkcji nie pójdzie do szefa i nie oznajmi, że trzeba wstrzymać produkcję. Raczej uruchomi wózek widłowy i w najlepszym wypadku zostawi kartkę z napisem – „pobrałem stąd jedną paletę”. System śledziłby takie sytuacje, gdyż pozostawałaby informacja o pobraniach dokonywanych „awaryjnie” przez pracowników produkcji, dzięki czemu sytuacja o stanach jest możliwa do monitorowana na bieżąco. To pozwala generować raporty, obrazujące choćby częstość takich sytuacji, dzięki czemu można się zastanowić nad lepszym rozplanowaniem godzin pracy działów. Ponadto dostępne są szybko takie informacje kto, jak, ile surowców pobrał oraz, co ważne, jak produkcja je spożytkowała – czy w całości – a jeśli nie, to gdzie znajdują się i w jakich ilościach pozostawione „resztki”. Nareszcie nigdzie ma swoje miejsce.