Graficzne wskaźniki postępu zleceń produkcyjnych.
Gdzie leży środek niczego? Czy można być pośrodku niczego? Czy takie miejsce istnieje? Jeżeli brać pod uwagę podstawowe prawa matematyczne to takie miejsce nie ma racji bytu, natomiast gdy w grę wchodzi fizyka relatywistyczno-teoretyczna, to sytuacja diametralnie się zmienia. Okazuje się że takie miejsce jest. To samo dotyczy zjawisk produkcyjnych… Czy mimo tego, że matematyczne algorytmy zaplanowały zlecenia w znany im tylko sposób, możemy być po środku niczego? Niestety możemy…
Kilka lat wstecz, kiedy jako młody człowiek zaraz po studiach, pełen zapału, rześkim krokiem wszedłem w świat zarządzania i planowania produkcji, od razu nauczyłem się czym jest zarządzanie w chaosie, dlaczego plan jest tylko planem, a klient ma zawsze rację. Cały poukładany świat jaki został mi przedstawiony na studiach, runął w gruzach w ciągu sekundy. Po krótkich szkoleniach, przyszedł czas na samodzielne planowanie i uruchamianie zleceń produkcyjnych. Po dwutygodniowym okresie nadszedł niestety niedobry czas pytań typu: Na kiedy to będzie? Jak stoimy z planem? Czy zlecenia nie są opóźnione? Moja produkcyjna czarna dziura niestety nie udzielała mi takich odpowiedzi (czasem echo z hali niosło niewesołą nowinę, że to nie działa i działać nie będzie). Poczułem się ze jestem pośrodku niczego – niby planuję i produkuję ale gdzie jestem? Oddaję zlecenie do wykonania, ale co się z nim dalej dzieje? Jaki jest jego status? Jaki postęp? Czy mam opóźnienia, czy wszystko idzie dobrze? Totalny brak informacji, więc przyszła pora na zmiany.
Od tego czasu nauczałem się bardzo ważnej rzeczy. Plan planem, życie życiem a produkcja swoje. Postanowiłem więc skorzystać z graficznego wskaźnika postępu. Tak, wskaźnik postępu zleceń to naprawdę fajna rzecz, która ułatwia życie i udostępnia wiele informacji. Korzystałem wtedy z trzech prostych pasków (progress barów). Pierwszy wskaźnik to postęp zlecenia według zaplanowanego czasu na jego wykonanie. Porównywał on rzeczywisty czas rozpoczęcia i zakończenia zlecenia z zaplanowanym czasem rozpoczęcia i zakończenia. Kiedy pasek złowieszczo zmieniał kolor na krwisto czerwony od razu wiedziałem, że coś jest opóźnione, natomiast zielony przyjazny kolor informował mnie o prawidłowym postępie zlecenia i uspokajał moje zszarpane nerwy.
Prosta fajna rzecz, a cieszy. Drugi pasek to informacja dotycząca ilości dobrze wykonanych sztuk do ilości założonych w zleceniu. Dzięki temu miałem na bieżąco informacje o ilości jaka jest w produkcji. Trzeci pasek, który współpracował ze mną w świecie produkcji, to pasek postępu ilości wykonanych zleceni do założonego planu, gdzie miałem informacje o tym, ile zleceń w dniu mam wykonane zgodnie z zaplanowaną ilością. Informacje te zbierałem w prosty sposób. Zwykły skaner + kody na zleceniu informujące poprzez zeskanowanie o rozpoczęciu zlecenia i jeden komputer, w którym znajdowało się narzędzie do raportowana postępu prac (co godzinę operator wprowadzał ilość dobrze wykonanych sztuk co zajmowało mu nie więcej niż 2 minuty).
Wiem że wskaźniki te powinny być standardem w firmach produkcyjnych, ale są jeszcze firmy, które z niewiadomych mi powodów, nie wykorzystują tak oczywistych rozwiązań. Na szczęście są też firmy, które poszły o krok dalej i śledzą nie tylko zlecenia produkcyjne, ale zagłębiają się nawet poziom niżej i monitorują poszczególne operacje w zleceniach. Zanim jednak do tego dojdziemy, warto zacząć od rzeczy podstawowych.