Zebra to nietypowe zwierzę, które dzięki swojemu charakterystycznemu ubarwieniu odróżnia się od innych zwierząt z terenów sawanny. Patrząc na obszar w którym przebywa, można zadać sobie pytanie: Po co zebrom paski? Na domiar czarno-białe… Biolodzy do tej pory nie mogą dojść do porozumienia, czym kierowała się natura „wyposażając” je w takie ubarwienie. Czy to przypadek? Żart? A może błąd w sztuce? ? Najciekawsze jednak jest to, że każda zebra ma niepowtarzalny sposób ułożenia pasków, podobnie jak w przypadku linii papilarnych u człowieka. Dzięki temu stają się unikalną jednostką w makro przestrzeni. Jeżeli udało by nam się wziąć wielki skaner o wymiarach 155 na 200 cm (średnia wielkość pasiastego zwierzaka z pobliskiego zoo) i zeskanować paski zebry, nadając im konkretny numer lub nazwę, moglibyśmy obserwować genealogię rodziny całych stad.
Podobnie jak w trakcie produkcji, tworząc genealogię zaczynamy od skanowania (lub pobrania inną metodą) surowca, który będzie wchodził w jego skład. Dodając kolejne elementy, możemy stworzyć „drzewo użytych surowców”. Dzięki tak prostemu zabiegowi posiadamy pełną informację o partiach wykorzystanych w produkcie, ale możemy również prześledzić, gdzie dana partia surowca została użyta. Świetnie! Proste rozwiązanie i tyle informacji, możemy być z siebie dumni, ale czy to wystarczy?
W dobie rosnącego zapotrzebowania klienta na jakość, spełniania zachcianek klientów i walkę z konkurencją poprzez zabiegi typu: „Nasza jakość jest najlepsza”, „Wiesz skąd pochodzi nasz produkt”, „Nasze składniki są z najlepszych źródeł”, dane te wydają się wręcz błahe i powinny obowiązywać w każdej firmie produkcyjnej (tak jak paski zebry od urodzenia). Niekiedy tak jest, jednak czasem stwierdzam ze smutkiem, że nie wszystkie firmy wierzą w możliwości takich danych i nie gromadzą ich. Najważniejszym jest jednak pytanie czy firmy, które rozpoczęły już gromadzenie takich danych siebie zadały sobie pytanie, czy aby tylko te informacje powinny pozostawić po sobie ślad? Czy jednoznacznie możemy wykryć błąd produkcyjny, odtwarzając proces przez pryzmat genealogii odwrotnej? Niestety z pełną świadomością i odwagą stwierdzam że nie. Proces produkcyjny to nie tylko 'surowcowa zebra’, ale również duża ilość maszyn użytych do produkcji, ludzi wspierających procesy czy wielu narzędzi dodatkowych (noże, formy, kształtowniki itp). To również zlecenie produkcyjne oraz procesy utrzymania ruchu. Dzięki temu możemy w łatwy sposób przeanalizować jaki wpływ mają podstawowe parametry techniczne maszyn i urządzeń na nasz proces, a co za tym idzie jakość. Prosty przykład: sięgając po konkretny numer partii mamy informacje o osobie lub grupie osób, które wykonywały dane zlecenie. Na jakich maszynach wykonano operacje i czy te maszyny miały ustawione odpowiednie parametry ( np. przedział temperatury pieca), jakie formy zostały użyte oraz kiedy były ostatnio czyszczone. Jest to jeden z przykładów możliwości rozwoju genealogii.
W obecnej chwili, kiedy piszę te słowa wiem, że zarządzanie genealogią w systemie informatycznym jest ograniczone tylko zdrową wyobraźnią użytkownika. Jestem przekonany, że kolejne lata należą do systemów zarządzania i wspomagania produkcji, a dynamicznie rozwijająca się wiedza o genealogii, będzie najważniejszym elementem wspomagającym jakość produktów. Świat nie stoi w miejscu więc, nie bądźmy zebrami, nie bądźmy „tylko w paski”. Pamiętajmy! Mierząc wiemy więcej niż inni.